Oczywiście otwarty słoiczek do obiadu nie mógł tak sobie stać w lodówce i czekać aż mi się zachce go wykorzystać... Mógłby np. termin ważności minąć... zginął by w tłumie innych słoiczków.
Zatem nie mogłam pozwolić mu się zmarnować.
Chciało mi się ciasta francuskiego z owym.
Ale mąż mi przypomniał, że przecież ostatnio zrobiłam takie dobre bułki drożdżowe. Wtedy był z cebulą, takie pizzerki ...
Wyszukałam te !
Akurat nie miałam jajek i wcale ich nie potrzebowałam...
za to niezbędna była mąka.
Jako, że nie kupiłam sobie zwykłej to była krupczatka. Nadała się.
- 500g mąki pszennej
- 40g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- ½ łyżeczki soli
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- słoiczek pesto (180g)
- Mąkę wsypać do miski. Zrobić wgłębienie. Wsypać pokruszone drożdże, 250 ml ciepłej wody, cukier, sól i oliwę. Zagnieść ciasto i pozostawić na 45 min. do wyrośnięcia.
- Ciasto rozwałkować na blacie posypanym mąką na prostokąt około 40 x 60cm. Posmarować pesto. Tak mi jakoś wyszło :)
- Zwinąć w rulon od dłuższego boku. Ciasto pokroić na bułeczki o długości 5cm. Wzdłuż każdej bułeczce zrobić zagłębienie za pomocą trzonu łyżki drewnianej.
o taaak...
- Gotowe bułeczki wyłożyć na 2 blachy wyłożone papierem do pieczenia. Przykryć ściereczką i pozostawić na ok. 20- 30 min do wyrośnięcia.
- Piec w nagrzanym piekarniku około 10- 15 min. w temperaturze 225°C.
ooooo...
i się upiekły...
i takie się upiekły jeszcze z dżemem...
i się jadły...
i się zjadły...
Bardzo apetyczne:)
OdpowiedzUsuń